3 MITY o jedzeniu, które nie pomagają w zmniejszaniu wybiórczego jedzenia u dzieci w spektrum autyzmu.
Zacznijmy może od tego, dlaczego dzieci w spektrum nie chcę jeść w sposób zróżnicowany.
Po pierwsze.
Ich preferencje smakowe mocno zawęża duża wrażliwość sesnsoryczna w obrębie ust i nie tylko ust, niestety. Ta wrażliwość sensoryczna nie pozwala im doświadczać kontaktu z nowymi rodzajami jedzenia i tym samym nie pozwala uczyć się nowych smaków.
Po drugie dzieci w spektrum mocno przywiązują się do pewnego porządku rzeczy i w związku z tym niezbyt dobrze radzą sobie ze zmiennością posiłków. Jedzą więc w kółko to samo, bo to daje im poczucie bezpieczeństwa i nie generuje lęku.
Po trzecie często dzieci nie jedzą nowości, ponieważ dorośli im tych nowości nie prezentują. Dorośli tłumaczą, że nie prezentują, bo dzieci nie jedzą i kółeczko się zamyka.
Skutkiem takiej kolei rzeczy są niezwykle trudne sytuacje podczas posiłków. Dzieci chronią i bronią się przed trudnościami uciekając się do zachowań, których rodzice nie rozumieją i nie radzą sobie z nimi.
Ani rodzicom, ani dzieciom nie pomaga dodatkowo fakt, że w opiniach obiegowych funkcjonują pewne GŁUPOTY, które powtarzają dorośli, niestety często specjaliści, a które wcale nie pomagają!
Pierwszy MIT! JAK ZGŁODNIEJE TO ZJE!
Nie zje, owszem zgłodnieje – będzie płakać, złościć się, poczuje się źle, ale to wcale nie doprowadzi do chęci jedzenia. Wręcz odwrotnie.
Literatura przedmiotu dotycząca karmienia małych dzieci wielokrotnie wskazuje na to, że jeżeli dzieci prezentują jakieś trudności z jedzeniem to np. przed przystawieniem do piersi powinny być wypoczęte. I niezbyt głodne! Doradcy laktacyjni czasem wręcz proponują, aby podać dziecku odrobinę wody z butelki, aby dziecko nie rzucało się łapczywie na pierś i miło szansę nauczyć się przyjmować pokarm efektywnie.
Tak więc przegłodzenie dziecka nie wpłynie na jego apetyt. Trudność z jedzeniem u dzieci w spektrum autyzmu ma najczęściej podłoże sensoryczne i „głodzenie” niczego tutaj nie zmieni. A jeżeli dodatkowo dokładają się przyczyny motoryczne to tym bardziej.
NIE POWTARZAJ więc nieprawdy i nie wykorzystuj podczas terapii strategii bazujących na deprywacji – niezaspokajania potrzeby biologicznej. Doprowadzi to tylko do pogłębienia u dziecka stresu, który w sytuacji kontaktu z nowym jedzeniem i tak jest już dla dziecka przerażający.
Drugi MIT! DZIECKO NIE LUBI TEGO JEŚĆ!
Bardzo szkodliwe stwierdzenie. Musimy pamiętać, o czym już wspomniałam we wcześniejszym akapicie, że podłożem wielu trudności związanych z jedzeniem u dzieci w spektrum autyzmu są sensoryczne wrażliwości. Więc jedyną słuszną drogą pomocy dziecku w tym temacie będzie prowadzenie terapii techniką stopniowego odwrażliwiania na te wymiary sensoryczne, z którymi dziecko sobie nie radzi.
Tak więc pozbawianie dziecka kontaktu z nowymi rodzajami jedzenia, w imię źle pojętego dobra dziecka – no bo jeżeli nie lubi, to nie będę mu podawać – doprowadza do pogłębiania się jego trudności i jeszcze większej wybiórczości pokarmowej.
Dziecko „nie lubi”, więc rodzic nie podaje. I w końcu budzimy się, a dziecko jada 3 produkty w kółko, a my nie wiemy co dalej…
Dziecko nie chce skosztować nowości lub czasem odrzuca jadane już produkty zupełnie z innych powodów niż „nielubienie”. I to, że dziecko ucieka od stołu lub wypluwa jedzenie z ust nie jest spowodowane nieakceptowaniem smaku jedzenia.
WYRZUĆ więc do umysłowego kosza to stwierdzenie, bo jeżeli uważasz, że dziecko nie lubi – to mu nie podajesz i tym samym działasz na niekorzyść dziecka. A tak nie wolno!
Trzeci MIT! MA WYBIÓRCZOŚĆ, BO MA AUTYZM!
Chyba najbardziej niebezpieczne stwierdzenie. Faktem jest, że przeszło 90% dzieci w spektrum autyzmu ma mniejsze lub większe – z nastawieniem raczej na te większe – trudności z nowymi rodzajami jedzenia na talerzu. Podpowiada mi to moje doświadczenie, ale też jest już spora grupa badań odwołująca się do takich wysokich liczb.
Ale to nie oznacza, absolutnie, że wybiórczość pokarmowa jest wynikiem czy objawem spektrum autyzmu. Jest trudnością dodatkową. A dotyczy tak dużej populacji dzieci w spektrum autyzmu, ponieważ, niestety, trafia na podatny grunt – dzieci z wysoką wrażliwością zmysłów, z zaburzeniami sensorycznymi, dzieci z niską tolerancją na zmiany, także właśnie w obrębie jedzenia. Dodatkowo mają poważne kłopoty z komunikowanie swoich potrzeb i trudności, więc nie powiedzą co chcą zjeść, a czego nie chcą lub po prostu z jakiegoś powodu nie mogą.
Dlaczego jest to tak niebezpieczne stwierdzenie? Ponieważ w momencie, kiedy rodzic usłyszy lub przeczyta, że wybiórcze jedzenie jest powiązane z diagnozą spektrum to zatrzymuje się w miejscu. I myśli sobie – no trudno, jada jak jada, nie może być inaczej, przecież ma autyzm, nic nie jestem w stanie zrobić, bo ma autyzm! Jest mi trudno, nie wiem co robić, ale chyba nic nie mogę za bardzo zrobić, bo dziecko ma autyzm!
TO TAK NIE DZIAŁA! Można zrobić dużo, bardzo dużo. Można wieloma działaniami przywrócić dziecku przyjemność jedzenia zróżnicowanych pokarmów, a rodzinie spokój i rodzinne posiłki.
Ja już napisałam, co uważałam za słuszne. TERAZ TY mi powiedz, czy zgadzasz się z moim stanowiskiem, że te trzy powyższe MITY są bardzo niebezpieczne dla dzieci w spektrum autyzmu?
TAK czy NIE?